Ile bierze pomoc drogowa

Ile bierze pomoc drogowa

W wielu polskich domach niejaką tradycją jest przeglądanie wieczornych wiadomości serwowanych przez telewizję publiczną i komercyjną. Policzyliście, jak często podawane są tam newsy o wypadkach samochodowych, zablokowanych drogach i rozmaitych kolizjach? Nie robicie tego. Zapewne zdążyliście przywyknąć do takich, a nie innych informacji. Wczujmy się w sytuację uczestnika sytuacji kryzysowej na drodze. Naszkicujemy wam charakter działań tak zwanej pomocy drogowej, która jest nieodłącznym elementem nieprzewidzianych sytuacji na polskich drogach. Odpowiedzmy sobie na pytanie o kosztorys holowania pojazdu. Ile bierze pomoc drogowa – sami oszacujcie, czy pomoc drogowa kosztuje dużo, czy mało. Ponadto wskażemy możliwość uniknięcia przesadnie dużych kosztów za oferowane usługi.

Przygoda Krzyśka

Na potrzeby ilustracji działań podejmowanych przez pomoc drogową i przedstawienia klasycznej ceny usługi holowniczej przedstawimy wam czysto hipotetyczną historię. Głównym jej bohaterem jest Krzysztof, programista, szczęśliwy mąż i tata. Jest zawsze na topie, jeśli chodzi o nowinki technologiczne. Jakiś czas temu nabył sobie pojazd o napędzie elektrycznym. Lubił nim jeździć do pracy i kręcić “rundki” po mieście. Dziś miał dobry dzień, ponieważ sfinalizował intratne zlecenie. Prowadząc swoją Teslę, myślami był zupełnie gdzie indziej. Plaża, lazurowe wybrzeże, palmy i kolorowe drinki chodziły mu po głowie. Przejeżdżał akurat przez wioskę oddaloną od miasta o jakieś kilkanaście kilometrów. Wtem jego pojazd zaczął wariować. Nie od razu Krzysiek zwrócił na to uwagę. W końcu jednak dotarło do niego, że coś jest nie tak. Udało mu się zjechać na pobocze, ale miał stuprocentowe przekonanie, że nigdzie dalej nie pojedzie. Jak się po chwili okazało, akumulator Krzyśkowej tesli całkowicie padł. Jak mógł tego nie zauważyć? Głowił się co dalej począć, po czym chwycił za komórkę i wykręcił numer po auto pomoc drogową. No nie ma innej rady. Samochód nie był uszkodzony, ale trzeba byłoby wymienić akumulator. Pomoc drogowa podjechała we wskazany adres i wzięła się do roboty. Jako że tesla jest autem elektrycznym, to nie mogła być holowana za pomocą haka holowniczego. Wrzucono auto na lawetę. Po całej akcji i spełnieniu formalności, laweta odjechała do miejsca przeznaczenia. Jak rzeczona pomoc drogowa mogłaby wyglądać w innych przypadkach. Jak widzimy z opisanej historyjki, samochody o napędzie elektrycznym bądź hybrydowym transportowane są na lawecie. Na lawecie transportowane będą również pojazdy o solidnym stopniu uszkodzeń. Za pomocą haka holowniczego transportuje się samochody, które nie są specjalnie uszkodzone, albo nie są uszkodzone wcale, ale za to nie ma w nich benzyny.

Krzysiek płaci

Ostatecznie dochodzi do finalizacji rachunku za okazaną pomoc drogową. Miejscowość oddalona jest od miasta wojewódzkiego o jakieś kilkanaście kilometrów. Wspomnieliśmy o tym. Standardowymi, najczęściej spotykanymi stawkami za holowanie samochodu w obrębie miast są 150 i 200zł. W przypadku Krzyśka odległość od miasta wynosi kilkanaście kilometrów. Do tej podstawowej ceny wliczane są tak zwane kilometrówki. Za każdy dodatkowy kilometr, Krzysiek musi zapłacić dodatkowe środki. Naliczanie takich stawek wygląda różnie. Czasem spotkamy się z wyceną 1zł lub 2zł za kilometr, a niekiedy naliczanie będzie podawane stawkowo. Krzysiek miał szczęście. Nie cierpi na chroniczny brak pieniędzy, a poza tym nieszczęście trafiło go w ciągu standardowego dnia roboczego, w porze obiadowej. Jak wyglądałaby podobna sytuacja, tyle że nocą i w okresie świąt? W obydwu sytuacjach wycena holowania wzrasta o ponad połowę. Miast zapłacić 200zł za holowanie pojazdów, musiałby uiścić aż 300zł. Dodatkowym obciążeniem finansowym jest przymus podźwignięcia pojazdu z rowu, jeśli doszło do solidnej kolizji na drodze. Krzysiek, nie wziął sobie do serca patrona swojego imienia i nie wykupił uprzednio polisy ubezpieczeniowej, która zminimalizowałaby poniesione koszty. Dla niego strata nawet i 300zł byłaby ledwo odczuwalna, ale odpowiedzcie sobie sami, czy to spory wydatek, czy nie? Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Na co mógłby liczyć Krzysztof, gdyby postawił na dobrą polisę ubezpieczeniową?

Ubezpieczeniowe koło ratunkowe

Bohater naszej historyjki nie był zainteresowany wykupem stosownej polisy ubezpieczeniowej w obrębie pakietu OC/AC. Postąpił troszkę nierozsądnie i nonszalancko. W końcu piękna tesla, którą się woził i lubił popisywać, mogła ulec poważnemu uszkodzenia w wyniku przypadkowej kraksy na drodze. Wykupując odpowiednie ubezpieczenie, Krzysiek uiściłby dużo mniejszy rachunek za holowanie. Ubezpieczyciel pokryłby większość wydatków. W najgorszym wypadku uiścić by musiał należność wynikającą z naddatku drogi, którą pokonała pomoc drogowa. I tak wyszedłby na mocny plus. Co równie ważne dla Krzyśka, zamiast wozić się PKS-em do swojego miasteczka, mógłby dojechać do domu wypożyczonym przez ubezpieczyciela autem. Oszczędziłby dzięki temu masę czasu. Ze zwrotem pożyczonego pojazdu nie musiałby przesadnie kombinować, ponieważ miałby na to aż 5 dni. Jak sami widzicie, można zaoszczędzić na procedurze holowniczej, a drobna kraksa nie musi się wiązać z bajońskimi sumami, których trzeba będzie się pozbyć.